Rozważania niedzielne
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Dziś Kościół obchodzi epifanię, czyli objawienie się Jezusa światu. W osobach Mędrców są reprezentowane ludy całego świata, wszystkich języków i krajów, które wezwane przez Pana wyruszają w drogę, by adorować Nowo Narodzonego w Betlejem. Kapłani i uczeni w Piśmie, którzy przebywają blisko groty, nie robią ani kroku w jej kierunku. Mędrców wiedzie gwiazda, która zachęca ich do wyruszenia i oświetla im drogę wiodącą do tego szczególnego celu.
Kapłani i uczeni w Piśmie znają dobrze Biblię. Stąd wiedzą, gdzie przepowiednie wskazywały miejsce narodzenia króla izraelskiego. Nie potrafią jednak powiedzieć Herodowi niczego ponad zwykłą prorocką informację. Mamy więc do czynienia ze swoistym paradoksem. Z jednej strony widzimy więc tajemniczą gwiazdę, która jest przewodniczką spotkania trzech pogan ze Zbawcą. Z drugiej zaś mamy Biblię, odczytywaną i nauczaną przez starotestamentalnych kapłanów i uczonych w Piśmie w taki sposób, iż nie można podać Herodowi niczego poza niewyraźną informacją.
Mędrcy dotarli do Betlejem, gdyż pozwolili się posłusznie prowadzić gwieździe. To ważne, by nauczyć się obserwować w naszej codzienności znaki, przez które Bóg do nas mówi, wzywa nas i nami kieruje. Mędrcy przynieśli w darze Jezusowi królewskie dary: złoto, kadzidło i mirrę. Złoto symbolizowało to, co piękne, chwalebne, wartościowe. Oznaczało godność Jezusa jako króla. Kadzidło było używane w świątyniach podczas składania ofiar jako symbol modlitwy. Oznaczało, że Jezus jest Bogiem. Mirra to balsam, którym namaszczano zmarłych, a dodany do wina wzmacniał je. Taki napój podawano skazańcom. To zapowiedź męki Pana i Jego pogrzebu. Jezus otrzymał więc złoto jako król, kadzidło jako Bóg i mirrę jako człowiek. Na pamiątkę tych darów zaczęto święcić w kościele złoto, kadzidło i mirrę, a z czasem wprowadzono także błogosławieństwo kredy.
W polskiej tradycji po powrocie z kościoła, kadzidłem okadzano domostwa, by ustrzec je przed wpływami złych sił, a poświęconą kredą wypisywano na drzwiach domu inicjały trzech Króli [C + M + B] oraz cyfry danego roku. Najbardziej trafną interpretacją tych liter jest potraktowanie ich jako chrześcijańskich noworocznych życzeń: Christus Mansionem Benedicat – Niech Chrystus błogosławi temu domowi.
Ewangelia uściśla, że Mędrcy po spotkaniu z Jezusem „Inną drogą udali się do swojej ojczyzny”. Taka zmiana trasy może oznaczać nawrócenie, do jakiego są wezwani ci, którzy spotkają Chrystusa, by stać się prawdziwymi czcicielami, jakich On pragnie. To pociąga za sobą naśladowanie Jego sposobu działania, czyniąc z siebie „ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną”.
Kard. Joachim Meisner podkreśla, że to, co Bóg w noc Bożego Narodzenia szeptał do ucha, Epifania chce głosić z dachów świata. Stajnia z Betlejem nie jest kościelnym terenem prywatnym i dzisiaj została określona jako dobro wspólne wszystkich ludzi. Chrześcijaństwo przynosi Boże zbawienie wszystkim, bo Chrystus jest prawdziwym Synem Boga żywego. A ostatecznym sensem powołania chrześcijańskiego jest to, aby ludzie znaleźli drogę do Chrystusa.
ks. Leszek Smoliński (https://liturgia.wiara.pl/doc/1045530.Objawienie-Panskie/2)
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
W Święto Świętej Rodziny ewangelista Łukasz zauważa, iż „Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jeruzalem na Święto Paschy”. Ten fakt wskazuje, że Rodzina żyła zgodnie z nakazami Prawa. Natomiast dwunastoletni Jezus już od najmłodszych lat był wdrażany w praktyki religijne, które był zobowiązany zachowywać chłopiec po ukończeniu trzynastu lat. W dyskusji z uczonymi Jezus, który wykazał się mądrością w odpowiedziach i zadawaniu pytań, po raz pierwszy nazywa Boga swoim Ojcem. Jezus wiedział, że całe Jego życie ziemskie jest podporządkowane pełnieniu woli Ojca i zleconej przez Niego misji.
Rodzina chrześcijańska, na wzór Świętej Rodziny, ma wzrastać w świętości, przez pełnienie woli Ojca. Jak zauważa ks. prof. Stanisław Urbański, „świętość polega na rozwoju miłości między rodzicami i na dawaniu jej dzieciom. Im pełniejsza miłość do Boga w Chrystusie, tym większy postęp w świętości rodziców, a tym samym większa miłość wobec dzieci i troska o ich uświęcenie. Stąd też osobiste zjednoczenie w miłości z Bogiem rodziców, staje się źródłem uświęcenia członków rodziny, ponieważ wychowanie dzieci jest współpracą z łaską Boga”. Jak rozwijać świętość? Pomocą w umacnianiu kontaktu z Bogiem i pomiędzy członkami rodziny jest modlitwa rodzinna, która obdarza rodzinę mocą Ducha, daje siłę miłości i umacnia nierozerwalności rodziny. Jest również duchowym filarem jej życia codziennego. Stanowi przy tym źródło błogosławieństwa Boga i źródło wzajemnej miłości, która także promieniuje poza rodzinę na życie parafialne, i relacje międzyludzkie.
Szczególnym dniem, który pozwala trwać w Bogu jednoczy rodzinę, jest Dzień Pański. Stąd troska, aby wziąć czynny udział w Eucharystii, która jest sercem niedzieli. Św. Jan Paweł II w Liście apostolskim „O świętowaniu niedzieli” zachęca również, by spotkania w gronie rodziny, przyjaciół oraz różne formy rozrywki „odznaczały się pewnym stylem, który pomaga wyrażać pośród zwyczajnego życia pokój i radość Zmartwychwstałego. Na przykład nawet zwykłe spotkanie rodziców i dzieci może stać się sposobnością nie tylko do wzajemnego otwarcia się na siebie i do dialogu, ale także do wspólnej, głębszej refleksji, która pozwala wprowadzić pewne elementy formacyjne” (nr 52).
Zatem w niedzielę warto spędzić czas na opowiadaniu budujących historii z własnego życia oraz na poznawaniu najbliższych. To także doskonała okazja do przebaczenia, czas na duchową lekturę i refleksję nad życiem, na wspólną modlitwę w gronie rodzinnym. Świętowanie niedzieli to także pielęgnowanie kontaktów z dalszą rodziną, z sąsiadami zrobienie czegoś wspólnie. W ramach rodzinnego świętowania można przeżyć przygodę wspólnej wycieczki albo odwiedzić osobę, która szczególnie ucieszy się z naszej obecności. To czas na gesty szacunku, miłości i wdzięczności, okazja do zrobienie komuś miłej niespodzianki. Świętowanie niedzieli ma nam przypomnieć, że „świętość łączy człowieka z Bogiem, egzystencję ludzką z istnieniem Boga, słabość z możliwą mocą, a poprzez nadzieję –teraźniejszość z przyszłością oraz doczesność z wiecznością” (ks. Bogusław Drożdż).
ks. Leszek Smoliński (https://liturgia.wiara.pl/doc/5234171.Niedziela-Swietej-Rodziny-C)
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Radość wypowiedziana, radość wyśpiewana to właśnie dzisiejsze oczekiwanie na kogoś, kto ma nas odwiedzić. Przecież już blisko, już coraz bliżej ten dzień, na który czekamy, dzień, w którym przyjdzie Pan. Dzisiejsza niedziela nosi nazwę Niedzieli Radości, a to samo przez się określa jej charakter.
Radosne przygotowanie naszych serc i umysłów na ostateczne Przyjście Pana powoduje, że już dziś mamy się cieszyć, radować zbliżającym się przyjściem Zbawiciela, bo wnet „Pan, twój Bóg jest pośród ciebie, Mocarz – On zbawi, uniesie się weselem nad tobą, odnowi swą miłość, wzniesie okrzyk radości” (So 3, 17).
Słyszymy w Liturgii Słowa, jak mamy się cieszyć, jak postępować, jak reagować, by być przygotowanym na wielkie święto, które nas czeka. „O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem!” (Flp 4, 6). Zastanówmy się, jak mamy to zrobić i jak się przygotować. Jeśli wsłuchamy się w dalsze teksty, zrozumiemy, co nam Pan nakazuje, co nam zaleca, co nam obiecuje.
Adwenty są różne. Inny jest adwent niewinnego dziecka, inny niespokojnej, często krytycznej młodzieży, inny narzeczonych, małżonków, rodziców, inny ludzi starych, chorych, cierpiących, opuszczonych. Ale wszystkie adwenty, chociaż różne w przeżywaniu, przygotowują nas do tej samej rzeczywistości. Każdy adwent jest ważny. Każdy dobrze przeżyty, budzący w nas refleksje, prowadzi do dojrzałości w wierze, przygotowuje na przyjście Mesjasza.
W Ewangelii świętego Łukasza, słuchając rozmowy świętego Jana Chrzciciela z ludem, poznajemy prawidła postępowania, słyszymy obietnice, ale zarazem przestrogi dla tych, którzy nie postąpią według zaleceń. Ten, który nadejdzie, „chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym” (Łk 3, 16-17).
Dziś i każdego dnia dzielmy się z bliźnimi tym, co posiadamy, a czego im trzeba. Niech nie braknie w naszych sercach wielkoduszności względem potrzebujących i uczciwości w wykonywaniu własnego zawodu. Szczęśliwy jest ten, kto przeżył radość dzielenia się z innymi. Miłość ku bliźniemu złączona z miłością ku Bogu jest punktem centralnym każdego nawrócenia. Pan Jezus chce, abyśmy byli Jemu oddani, wierni, delikatni i umiejący kochać. Zostaliśmy powołani do życia w wierze, nadziei i miłości. Nie możemy więc nisko mierzyć i pozostać w wygodnym i przeciętnym odosobnieniu. Niech w naszych duszach nie istnieją zaułki, do których nie dochodzi słońce Chrystusa. Niech serca nasze biją tęsknotą za prawdą, dobrem i pięknem, za sprawiedliwością, miłością i pokojem.
Matko Boża, przez Twoje wstawiennictwo dopraszamy się o łaskę zrozumienia zapowiedzi i oczekiwania, abyśmy, wierząc w przyjścia Pana, widzieli w Nim nasze Zbawienie. Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie.
Piotr Blachowski (https://liturgia.wiara.pl/doc/420026.3-Niedziela-Adwentu-C/2)
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
Nasze życie można przedstawić jako pielgrzymkę, która – jak zauważa papież Franciszek – jest obrazem drogi. Tę drogę każda osoba pokonuje w czasie swojego życia, aż do osiągnięcia właściwego celu. Wymaga to poświęcenia i zaangażowania, byśmy byli miłosierni dla innych (por. MV 14).
Patrząc z tej perspektywy na dzisiejszą Ewangelię uświadamiamy sobie, w jakim kluczu należy odczytać pielgrzymkę Maryi do domu Zachariasza i Elżbiety w Ain-Karim. Nie jest to zwykłe spotkanie towarzyskie dwóch kobiet, krewnych, które zobaczyły się ze sobą po długim czasie niewidzenia. Między Maryją i Elżbietą odbywa się dialog, który daleko wykracza poza ramy rodzinne. Przenosi się na płaszczyznę duchową.
Oto Elżbieta, kiedy usłyszała pozdrowienie Maryi, doznała zachwytu – „poruszyło się dzieciątko w jej łonie”. To Duch Święty sprawił, że Jan Chrzciciel poruszył się w bliskości oczekiwanego Zbawiciela. Maryja wniosła więc do domu Elżbiety Ducha Świętego i radość oraz przyszła z konkretną pomocą, z posługą miłosierdzia. Elżbieta natomiast oddała Maryi cześć, pozdrawiając Ją jako Matkę Pana i nazywając „błogosławioną”.
W czwartą niedzielę Adwentu odkrywamy obecność błogosławionej Maryi, przewodniczki na drogach adwentowej tęsknoty i oczekiwania na spotkanie z Panem. Staramy się spojrzeć w duchu wiary na naszą tegoroczną drogę adwentową i dostrzec sens naszego pielgrzymowania wiary, które odbywa się we wspólnocie Kościoła. Pomocą w tym są: tegoroczne roraty, słuchanie słowa Bożego, rekolekcyjne ćwiczenia duchowe czy spotkanie z Bogiem miłosierdzia w sakramencie pokuty i pojednania. Adwentowy rachunek sumienia pomógł nam odświeżyć spojrzenie na Boga, otaczający nas świat i własne życie. Otworzył nasze oczy wiary na jakość naszej relacji z Panem, jak i na głębokie pokłady dobra w naszym sercu. Adwentowy kalendarz zachęcał, aby nie ustawać w drodze, a kolejne świece na wieńcu adwentowym przypominały o zbliżającej się wielkimi krokami rocznicy urodzin wyjątkowego obywatela ubogiej mieściny Betlejem.
Dzisiejsze słowo Boże uświadamia nam, że znajdujemy się w bliskości Świąt Bożego Narodzenia. Ten czas staje się okazją do tego, aby przez pryzmat bajkowych ozdób, kolorowych reklam, suto zastawionego stołu spojrzeć na swoje życie w kategoriach Bożej radości. Mimo iż Bóg przychodzi w sposób bardzo delikatny, to i tak może naruszyć nasz domowy spokój, bo zjawi się akurat nie w porę. Łatwo wtedy zagłuszyć Bożą radość przez smutek, który rodzi się w chciwym sercu człowieka, przyzwyczajonego do wygody i egoizmu.
Narodziny Jezusa Chrystusa są również okazją do spotkań, szczególnie w gronie najbliższych i rodziny. Przypominają nam, ze nasz relacje mają być kształtowane w duchu wiary i przepełnione miłości. Może zasiądziemy do wspólnego stołu z kimś nieznajomym, nie tylko dlatego, że taka jest tradycja. Może uda nam się spotkać z kimś, z kim dawno już nie rozmawialiśmy albo zasypać przepaści nienawiści, zazdrości czy patrzenia na siebie z daleka. Wszystko w duchu chrześcijańskiego miłosierdzia, którego nauczycielką jest dla nas Maryja.
ks. Leszek Smoliński (https://liturgia.wiara.pl/doc/420027.4-Niedziela-Adwentu-C)
- Szczegóły
- Kategoria: Rozważania niedzielne
W drugą niedzielę Adwentu rozlega się wołanie proroka Barucha: „Oblecz się płaszczem sprawiedliwości pochodzącej od Boga, włóż na głowę swą koronę chwały Przedwiecznego”. Słowo Boże uświadamia nam, że mamy zatrzymać się i zastanowić nad sensem naszego życia, by podjąć nawrócenie. Słowo, które stało się ciałem, zamieszka w Kościele. To do niego prorok kieruje słowa: Podnieś się, Jeruzalem! Stań na miejscu wysokim, spojrzyj na wschód, zobacz twe dzieci, zgromadzone na słowo Świętego od wschodu słońca aż do zachodu, rozradowane, że Bóg o nich pamiętał”.
Droga, by „podnieść się” i wrócić do Pana ma różną długość, bo przecież „każda dusza to inny świat”. Warto w tym miejscu zatrzymać się nad drogą wiary św. Augustyna, który pod wpływem lektury klasyków rzymskich zaczął szukać prawdy. Biblia wydawała mu się wtedy prostacka. Za problemami filozoficznymi poszły i wątpliwości religijne. W tym czasie wstąpił też do sekty manichejskiej. W wieku 30 lat, jako retor, włączył się w prowadzenie szkoły w Mediolanie, gdzie zetknął się ze św. Ambrożym, biskupem tego miasta. Augustyn zaczął chodzić na jego kazania. Ambroży zaimponował mu wymową i głębią treści. Niedługo potem Augustyn wziął do ręki Listy św. Pawia Apostoła i natrafił na fragment Listu do Rzymian: „Żyjmy przyzwoicie jak jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i w wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa, i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom” (Rz 13,13-14). Jak napisał Augustyn w swoich „Wyznaniach”, poczuł nagle jakby strumień silnego światła w ciemnej nocy swojej duszy. Zrozumiał sens swojego życia, odczuł żal z powodu zmarnowanej przeszłości. I wkrótce, w wieku 33 lat, przyjął chrzest. Stał się wielkim nauczycielem wiary, pisarzem chrześcijańskim, biskupem i doktorem Kościoła.
Droga powrotu do Boga jest dostępna dla każdego z nas i prowadzi do spotkania z Bożą miłością, która czyni wszystko nowe. I prowadzi do zachwytu, wraz z psalmistą, że „Pan Bóg uczynił wielkie rzeczy dla nas”. Przygotowanie do spotkania z Panem w tajemnicy Jego narodzenia ma wypełnić nasz tegoroczny Adwent. Św. Augustyn po swoim nawróceniu rozdał swój majątek pomiędzy ubogich i z przyjaciółmi zamieszkali razem, oddając się modlitwie, dyskusji na tematy religijne i studiom Pisma Świętego. W ten sposób zrozumiał, że celem jego życia jest Jezus Chrystus i poszukiwanie królestwa Bożego.
Św. Jan, który „obchodził całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów” ma dziś dla nas konkretną propozycję. Swoim nauczaniem wskazuje na Mesjasza, w którym historia zbawienia ma swój punkt przełomowy. Kto pragnie przyjąć do swojego życia Jezusa, nie może żyć w starych i grzesznych przyzwyczajeniach, udawać pobożności czy od czasu do czasu przypomnieć sobie o Bogu. Pomocą w otwarciu serca na przychodzącego Pana jest słowo Boże i modlitwa. Dzięki temu nasze serce napełnia się miłością, którą możemy dzielić się z innymi przez słowa, czyny i modlitwę.
„Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego; wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże”.
ks. Leszek Smoliński (https://liturgia.wiara.pl/doc/420025.2-Niedziela-Adwentu-C)