Dążąc do praktykowania prawdziwej pobożności, zapytajmy samych siebie, jakimi w tym względzie kierujemy się intencjami, albo inaczej jakie naszą pobożność rodzi serce? Chodzi tu przede wszystkim o serce wrażliwe, o serce czułe, serce przede wszystkim kochające Boga. Takie serce zawsze będzie się modliło słowami hymnu św. Ambrożego: „Nie nam Panie, nie nam ale imieniu Twemu niech będzie chwała”. Niech dla nas w tym względzie naczelną ideę naszej pobożności będą słowa św. Augustyna: „Kiedy się modlicie w hymnach i pieśniach, niech usta wasze wypowiadają to, co mieści się w waszym sercu, czym wy na co dzień żyjecie”. Prawdziwa pobożność zatem wypływa z serca szczerze oddanego Bogu.
Na niebo człowiek zarabia tylko i wyłącznie bezinteresownymi czynami. Takich czynów potrzeba nam w życiu jak najwięcej. One są ozdobą nie tylko jednostki, która te czyny wykonuje, ale również dodają blasku i chwały całemu Kościołowi. Im więcej nas te czyny kosztują, im trudniej przychodzi nam je wypełniać, tym są w oczach bożych wartościowsze. Mogą ludzie ich nie uznać, mogą ich nawet nie dostrzec, ale uzna je i dostrzeże Wszechmogący Bóg. On jeden jedyny nas za nie obiektywnie wynagrodzi.