Bogacz cierpiał w języku, ponieważ nigdy nie powiedział żadnego słowa do Łazarza. Bieda Łazarza niekoniecznie była nędzą fizyczną, zdaje się, że chodzi o inne ubóstwo. Wokół nas jest wiele „biednych” ludzi, którzy nie przymierają głodem. Są biedni, gdyż są zranieni w sumieniu, pełni wrzodów jątrzących się wspomnień. Łazarz nie ukrywał swych ran, zdaje się, że jest to zobrazowanie sytuacji, jaka zachodzi w konfesjonale. Zabrzmi to może wulgarnie, ale gdy siedzę w konfesjonale, mam wrażenie, że jestem jak pies w budzie, ale nie po to, by każdy tę budkę omijał, lecz by każdy do niej śpieszył. Wielu komentatorów zwracało uwagę na znamienną różnicę między dwoma bohaterami przypowieści: tylko jeden z nich nosi imię, drugi jest anonimowy. Pośród ludzi to zawsze ludzie bogaci, celebryci są powszechnie znani, natomiast ubodzy pozostają bezimienni. Dlaczego więc w tej przypowieści jest odwrotnie? Bóg zna po imieniu najskromniejszych i nie chce znać tych, którzy są pyszni z jakiegokolwiek powodu. Do Mojżesza, który był najskromniejszym z ówczesnych ludzi, Bóg mówił: „znam cię po imieniu”, a do zarozumiałych sług, którzy uzdrawiali, egzorcyzmowali i ewangelizowali, lecz to wszystko czynili, by uczynić się wielkimi, Pan powiedział: „nigdy was nie znałem!”