Bóg jest nieustannie gotowy napełniać nas swymi łaskami i darami i czyni to. Obyśmy tylko byli wystarczająco czujni i potrafili się na nie otworzyć! Czy zatem jesteśmy owcami zapatrzonymi i zasłuchanymi w Dobrego Pasterza, pragnącymi, by Jego spojrzenie zawsze spoczywało na nas, bo wiemy, że tylko wtedy możemy się czuć bezpieczni? Pan Jezus zapewnia przecież: „Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca” (J 10,28-29). Słuchanie głosu Boga sprawia także, że nikt i nic bez naszego przyzwolenia nie może nas od Niego odłączyć ani nam zaszkodzić, a tym bardziej nas unicestwić. Znajdujemy się bowiem w miłujących dłoniach Boga.
Czy więc tak postrzegamy Dobrego Pasterza? Czy czujemy się bezpieczni i szczęśliwi, bo On troszczy się o nas? Czy staramy się wytrwać w łasce, czy sprzeciwiamy się Jego słowom, tak jak słyszeliśmy o tym w czytaniu z Dziejów Apostolskich? Przecież każde niezadowolenie, sprzeciw, bunt czy opór względem Jego woli może doprowadzić do niewyobrażalnej tragedii – grozi nam, że w końcu sami uznamy się za niegodnych życia wiecznego, przed czym przestrzega nas św. Paweł (por. Dz 13,46).
Obyśmy zawsze wielbili słowo Pańskie i radowali się nim, pamiętając, że Bóg jest większy od wszystkich i zawsze nas szuka, by przebaczyć nam grzechy i wziąć w ramiona.